Nie jestem szalona. Jestem cykliczna.

Co mi w duszy gra

Hasłem każdej kobiety, zwłaszcza w fazie lutealnej, mogłyby być słowa Eriki Irusty: “Nie jestem szalona. Jestem cykliczna.”
Wczoraj pisałam Wam o smutku i złości, których doświadczyłam, dziś od rana skakam z radości. I to jest ok. Można czuć to wszystko. Co więcej – można czuć to wszystko jednocześnie. Szczególnie w trzeciej fazie cyklu to jest całkowicie normalne. Aż chciałoby się rzec: taka nasza uroda 😉
A skakam z radości, bo do współpracy przy do drugiej edycji kursu “Kobieta Cykliczna. Wyślij PMS na księżyc.” udało mi się zaprosić wspaniałe kobiety, specjalistki z różnych dziedzin. Na razie jeszcze nie mogę zdradzić szczegółów, ale dzięki feedbackowi od uczestniczek pierwszej edycji, rozbudowuję niektóre moduły tematyczne. Będzie np. więcej o diecie, odżywianiu, odchudzaniu i przybieraniu na wadze w powiązaniu z fazami cyklu. Zaczynam dostrzegać, że ten kurs będzie nie tylko piękną czterotygodniową podróżą dla uczestniczek, ale też siecią połączeń tkaną przez kobiety, które widzą jak cykliczność wplata się w bliskie ich sercu tematy. Bo cykliczność to nasza natura, nasza esencja. Nie ma holistycznego podejścia do zdrowia i dobrostanu kobiety bez uwzględnienia tej naszej jakości.

Przeczytaj także inne wpisy: