O kamieniach fazy lutealnej

Co mi w duszy gra

Jeśli czegoś bardzo chcesz i jesteś na to gotowa, życie zapewne podrzuci ci kamyki pod nogi.
Nie dlatego, że jest niefajne, albo się na ciebie uwzięło. Nie żeby ci zrobić na złość, albo uniemożliwić realizację marzeń. Wręcz przeciwnie. Podrzuci trochę wyzwań, abyś mogła zobaczyć, kim teraz jesteś, przetestować swoją gotowość i upewnić się, że to właśnie jest ścieżka, którą pragniesz podążać. Zapyta: “Czy aby na pewno? Serio, serio tego chcesz? Wiesz, na co się piszesz?”. Ale kiedy przejdziesz tych kilka kroków po kamieniach, ze zdziwieniem odkryjesz, że urosłaś w swojej mocy, że wiesz i umiesz więcej, że to nie było aż tak trudne, jak się wydawało. Życie zawsze zadba o to, żebyś mogła się rozwijać.

Piszę te słowa, zakopana w zmianach prawnych, regulaminach i polityce prywatności, strasznych technikaliach WordPressa i innych narzędzi cyfrowych, w rozmowach z operatorem płatności online i z administratorem mojej strony. Wszystko czego się boję i czego nie lubię. Wszystko, co jest mi potrzebne, aby zrobić kolejne kroki w spełnianiu wielkiego marzenia.
Wiem, że w tej fazie cyklu, w której jestem (lutealnej), wszystko zaczyna urastać do skali problemu, a byle bzdura wydaje się przeszkodą nie do pokonania. Wiem, że cisnące się do oczu łzy, są moją normalną reakcją na strach i poczucie bezradności wewnętrznej małej dziewczynki. Wiem, że złość, którą teraz czuję przy każdej pierdółce, która nie działa, jest podkręcona i nieproporcjonalna do tego, jakie są fakty. Wiem, że teraz jak pod lupą mogę oglądać swoje przekonania, identyfikować, co mnie ogranicza i blokuje. I wreszcie wiem, że jestem teraz wrażliwsza, więc to jest ten czas, kiedy potrzebuję sięgać do mojej sieci wsparcia, do bliskich ludzi, którzy są moim bezcennym zasobem.
Kiedyś może bym się poddała, może by mnie to wypaliło, może kosztowałoby zbyt wiele zdrowia i nerwów… Dzisiaj potrafię włączyć wewnętrzną obserwatorkę, zatrzymać się nad tymi emocjami, zadbać o siebie i wyciągać z tej góry kamieni kolejne skarby.

Przeczytaj także inne wpisy: